poniedziałek, 31 grudnia 2012

„Baba za kierownicą” ???

Mało kto wie, że już w początkach historii motoryzacji kobiety miały swój czynny udział. Uczestniczyły w wyścigach samochodowych i rajdach już na początku XX wieku, osiągając przy tym doskonałe wyniki. I nikogo to wtedy nie zdziwiło. Trudno też określić, kiedy się to zmieniło i nagle samochód zyskał miano męskiej zabawki.

W Polsce jest to z pewnością wina sytuacji ekonomicznej. Samochód przez wiele lat uchodził za luksus i mało kto mógł sobie pozwolić na własne „cztery kółka”. Najprawdopodobniej to właśnie wtedy mężczyźni zaczęli rościć sobie prawo do pierwszeństwa za kierownicą. A kobiety nawet nie próbowały robić prawa jazdy i tylko patrzyły ze zdziwieniem na amerykańskie filmy, w których kobiety za kierownicą były zjawiskiem powszechnym.

(foto: www.automaniaczka.blogspot.com)
Niestety wraz z zagarnięciem kierownicy przez mężczyzn, kobietom przypięto łatkę niezdolnych technicznie, a ich powrót za kierownicę stale krytykowano. Opinia ta, nie dosyć, że krzywdząca, stała się też bardzo szkodliwa. Pielęgnowana przez lata, bardzo głęboko wniknęła do świadomości polskiego społeczeństwa oraz do podświadomości kobiet, powodując widoczne kompleksy.

Wiele kobiet-kierowców odczuwa znaczną presję ze strony męskiego otoczenia. Z jednej strony mają kompleksy spowodowane pokutującym w naszym społeczeństwie stereotypem „baby za kierownicą”, a z drugiej – chcą udowodnić, że jest ona błędna. To powoduje stres i przekłada się często na pewność za kierownicą oraz podejmowanie decyzji na drodze, od których niewątpliwie zależy jakoś jazdy.

Na szczęście mamy coraz więcej niezależnych kobiet za kierownicą, które nie przejmują się sławetnym stereotypem. Dzięki temu są wolne od kompleksu „baby za kółkiem” i bardzo dobrze sobie radzą. Wiele kobiet zdaje egzamin na prawo jazdy za pierwszym razem. Nie brakuje też miłośniczek motoryzacji, które całkiem nieźle znają się na samochodach i należy do klubów samochodowych skupionych wokół ulubionej marki. Potrafią poradzić sobie z niektórymi usterkami w swoich samochodach, nie mają problemu, gdy muszą kupić części zamienne i nie ma mowy, żeby nie dopilnowały terminów wymiany oleju i filtrów czy też klocków hamulcowych.

Dlatego drogie Panie – nie dajmy się krzywdzącemu stereotypowi!

środa, 12 grudnia 2012

Świąteczny stół w nowym wydaniu

Stół świąteczny zawsze kojarzył się z typowymi świątecznymi potrawami. Wydawałoby się, że każdego roku wygląda tak samo jak w poprzednie święta.

A może by tak powiedzieć rutynie „stop”, zachowując przy tym świąteczny charakter? Tak naprawdę nie jest to wcale trudne.

Czasem wystarczy pomyśleć o nowym obrusie i jakiejś ciekawej, oryginalnej ozdobie (np. stroik lub świecznik).

A przede wszystkim niektóre potrawy znajdujące się na stole nie muszą zawsze wyglądać tak samo – szczególnie smakołyki. Bo czy zawsze muszą to być „nieśmiertelne” ciasteczka i pierniki


Możemy zrobić Mikołajki z truskawek i kremu lub babeczki w kształcie choinek. Również tradycyjne składniki, takie jak ser lub wędliny możemy ułożyć na talerzach w ciekawszy sposób.

Dużo możliwości dają owoce, z których przy pomocy wykałaczek można smaczne ozdoby na świąteczny stół – wystarczy trochę fantazji.

Święta coraz bliżej, więc... do dzieła!

Inspiracja i ilustracje pochodzą ze strony Lawendowy Kot – rękodzieło.
Zobacz również: Własnoręcznie wykonane prezenty.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Nasze musli

Pochodzące ze Szwajcarii musli na dobre zadomowiło się na polskich stołach, głównie podczas śniadań. Stało się również częścią europejskiej kultury śniadaniowej. Obecnie musli rozumiane jest jako gotowa mieszanka płatków śniadaniowych z suszonymi owocami, orzechami, rodzynkami, zbożami, którą spożywa się z mlekiem lub jogurtem.

Jednak ten znany nam obraz musli znacznie różni się od swojego szwajcarskiego pierwowzoru. Pierwsze musli zaczął rozwijać około 1900 roku szwajcarski lekarz i reformator żywienia Maximilian Oskar Bircher-Benner, po tym, jak został w poczęstowany podobnym jedzeniem przez górali w Alpach. Potrawę podawał na kolację pacjentom swojego sanatorium, chcąc im w ten sposób przybliżyć pełnowartościową dietę złożoną między innymi ze świeżych owoców.

Oryginalny przepis według Birchera na jedną porcję wyglądał tak:
  • 1 łyżka stołowa płatków owsianych,
  • 3 łyżki stołowe wody,
  • przez 12 godzin rozmiękczać,
  • 1 łyżka stołowa soku cytrynowego,
  • dodać 1 łyżkę stołową słodzonego mleka kondensowanego i mieszać do postaci sosu,
  • 2 jabłka (400 g), możliwie kwaskowe – zetrzeć na tarce bezpośrednio przed podaniem, dodać i wymieszać, żeby nie zbrązowiały,
  • zetrzeć 1 łyżkę stołową orzechów laskowych lub migdałów i posypać potrawę.
Musli można obecnie kupić w wielu różnych odmianach, złożone z różnych składników, więc mamy w czym wybierać. A co ciekawe, od niedawna możemy skomponować sobie musli sami, wybierając te składniki, które nas interesują i które nam najbardziej smakują, oczywiście.

Dla zainteresowanych: Skomponuj swoje musli.

czwartek, 6 grudnia 2012

środa, 14 listopada 2012

Sezon na grzańce

Jesień i zima, kiedy na zewnątrz jest coraz zimniej i coraz wcześniej robi się ciemno, to idealny na to, by spędzić wieczór przy rozgrzewającym trunku.

Tradycja przygotowywani i picia grzańców sięga średniowiecza. Gorące wino lub piwo uznawano wtedy za lecznicze, zwłaszcza w mroźne dni. Produkowano wtedy piwo domowymi sposobami i przyprawiano miodem, przyprawami korzennymi oraz suszonymi owocami. Również miód pitny był wykorzystywany do sporządzania grzańców.

Wino:
do grzańców najlepsze jest czerwone. półsłodkie lub półwytrawne, najlepiej wybrać wino pochodzące z Portugalii, Hiszpanii, Węgier, Włoch lub Chile.
Piwo:
zdecydowanie najlepiej nadaje się piwo jasne (lekkie, pełne lub mocne).
Jak przyrządzić?

Naczynia, najlepiej nadające się do picia grzańców to kamionkowe kufle lub gliniane kubki oraz te z żaroodpornego szkła, ponieważ dobrze utrzymują temperaturę.
Grzańców nie wolno gotować! – podgrzewamy się je do temperatury 60-80ºC).
Dodatkiem wysokoprocentowym mogą być: rum, winiak, wódka, koniak.
Eksperci radzą najpierw połączyć produkty niealkoholowe, czyli przyprawy, a dopiero później dodać je do wina.
Najlepszym rozgrzewającym składnikiem jest imbir, którego 1 szczypta wystarczy na 1/2 litra grzańca.
Grzańce można podgrzewać w kuchence mikrofalowej.

Obowiązkowym składnikiem grzańca są goździki, cynamon i imbiru. Ważnym dodatkiem jest miód lub cukier. Można dodać też wanilii lub gałki muszkatołowej.
W sklepach można kupić zarówno gotowe grzańce (zarówno wina jak i piwa), które wystarczy podgrzać w mikrofalówce lub w garnku, jak i specjalnie przygotowane mieszanki przypraw korzennych do grzańca

Kilka przepisów na grzańce (znalezione w sieci):

Grzaniec po góralsku
3/4 litra słodkiego wina
1/2 litra jasnego piwa
30 ml rumu
1/2 łyżki cukru waniliowego
3-4 goździki
Wszystkie składniki podgrzać, a następnie dodać rum.

Grzaniec piwny
1 butelka jasnego piwa
20 ml białego rumu lub whisky
10 łyżek soku z cytryny
1 łyżeczka miodu
szczypta cynamonu lub gałki muszkatołowej
1-2 goździki
Wszystkie składniki podgrzać w garnku, dodać rum lub whisky. Wymieszać.

Grzaniec z wina
1 litr wina czerwonego
2-3 laski cynamonu
3-4 goździki
laska wanilii
1 pomarańcza
1 cytryna
cukier w kostkach
1 kieliszek rumu
Wino podgrzać z cynamonem, goździkami i wanilią. Pomarańcze i cytrynę pokroić w ćwiartki. Kostki cukru zamoczyć w rumie. Wszystko to wrzucić do garnka z winem. Można również dodać szklankę soku pomarańczowego.

Wino grzane z miodem
1 butelka czerwonego wina
10 dag cukru
15 dag miodu
1 kieliszek wódki
3-4 goździki
1 laska cynamonu
skórka pomarańczowa, skórka cytrynowa
Wino podgrzać z cukrem, goździkami, cynamonem i skórkami z pomarańczy i cytryny. Przecedzić. Osobno zagotować miód i zszumować go. Połączyć wino, miód i wódkę.

Grzane piwo
6 butelek jasnego piwa
10 dag cukru
1 laska cynamonu
9-10 goździków
1-2 łyżeczki skórki pomarańczowej
Do garnka wlać butelkę piwa. Dodać cukier i goździki, cynamon i skórkę pomarańczową. Gotować 5-10 minut. Przecedzić. Do gorącego płynu wlać resztę piwa. Mocno zagrzać i od razu podawać.

piątek, 2 listopada 2012

Jesienna depresja- jak sobie z nią radzić?

Autor: Lek. med. Anna Posmykiewicz, redaktor portalu Dbam o Zdrowie.

Niestety bardzo często w okresie jesienno-zimowym, kiedy dni staja się krótkie i szare, kiedy często pada deszcz i wieje silny wiatr, nasz nastrój ulega obniżeniu. Cały czas czujemy się zmęczeni, smutni, nic nam się nie chce.  Chodzimy poddenerwowani, złoszczą nas nawet błahostki.  Co gorsze, nasz zły nastrój często udziela się innym domownikom.

Dlatego też nie powinniśmy dopuścić do tego, aby jesienna depresja dopadła także i nas. Jak zatem jej zaradzić?

Przede wszystkim należy postawić na aktywność fizyczną. W czasie uprawiania sportu wydzielają się bowiem endorfiny, nazywane  hormonami szczęścia. Dlatego też codziennie, bez względu na pogodę, powinniśmy udać się chociażby na godzinny spacer szybkim krokiem-jeśli mamy psa, będzie on na pewno zadowolony, że jego Pani czy Pan spędzają z nim więcej czasu na świeżym powietrzu. Poza tym warto raz w tygodniu udać sią na basen czy na siłownię lub aerobik. Takie postępowanie poza poprawą nastroju zapewni także utrzymanie przez jesień i zimę nienagannej sylwetki. 

Jeśli będziemy aktywni, nie będziemy musieli odmawiać sobie innych przyjemności, które także poprawiają nam humor w czasie smutnych, jesiennych dni. Mam na myśli oczywiście różnego rodzaju smakołyki. Warto w zimny , listopadowy wieczór skusić się na ciepłą szarlotkę czy gorącą czekoladę. Zawarta w takich pysznościach glukoza dostarczy do naszego mózgu „paliwa”, dzięki któremu humor ulegnie poprawie. Poza tym codzienna dieta, poza wspomnianymi wyżej smakołykami, powinna być bogata w warzywa i owoce, powinniśmy jeść posiłki o regularnych porach-racjonalne odżywanie się reguluje bowiem metabolizm, a dzięki temu cały organizm, także i mózg, lepiej funkcjonuje.

Aby nie dopuścić do jesiennego  spadku nastroju musimy także zapewniać sobie właściwą dozę humoru.  Oglądajmy zatem w kinie komedie, czytajmy wesołe książki. Raz na jakiś czas warto udać się też na występ ulubionego kabaretu- śmiech to zdrowie, także to psychiczne.  

Nie zapominajmy także o drobnych przyjemnościach. W przypadku Pań nowa sukienka czy para butów na pewno nie pozwoli poddać się jesiennej depresji. U Panów natomiast nastrój poprawi najnowszy model telefonu czy nawigacji samochodowej .Sprawiajmy też przyjemności swoim najbliższym. Radość na twarzy ukochanej osoby sprawi, że i my od razu poczujemy się lepiej. 

Pamiętajmy też o spotkaniach z innymi ludźmi. Warto umówić się z przyjaciółmi na kolację czy z kolegami z pracy na kręgle. Towarzystwo innych osób sprawia, że zapominamy o swoich problemach i humor od razu jest lepszy.

Starajmy się również nosić ubrania w jasnych, pastelowych kolorach. Takie barwy przypominają nam bowiem o wiosenno-letnich spacerach i wyjazdach,  w czasie których spędziliśmy wiele przyjemnych chwil.

Przeczytaj również – „Zimowa depresja

piątek, 19 października 2012

Będziesz rodzić – wiesz co zabrać do szpitala?

Zwykle jest tak, że kobieta trafiająca na porodówkę jest kompletnie źle przygotowana i spakowana w kontekście swojego trzy- lub pięciodniowego pobytu w szpitalu, po porodzie. Albo – jako ta nadgorliwa - spakowała się już w drugim miesiącu ciąży, gdy oczywiście nie mogła tego zrobić dobrze… Albo – jako ta niefrasobliwa – w ogóle się nie spakowała i wzięła naprędce, tuż przed wyjściem z domu, dość przypadkowe rzeczy (zapominając przy tym o tysiącu tych najbardziej potrzebnych).

Dlatego właśnie moja propozycja, by zapoznać się (i wziąć sobie do serca) a jeszcze lepiej wydrukować ;) poniższą listę, stworzoną przez osobę, która ma za sobą nie jeden i nie dwa takie pobyty w szpitalu na oddziale położniczym.

A zatem, do szpitala zabierasz…
  • Dowód osobisty oraz legitymację ubezpieczeniową (jeśli posiadasz) lub inny dokument potwierdzający Twoje ubezpieczenie.
  • Kartę ciąży wraz z wynikami wszelkich badań wykonywanych w trakcie Twojej ciąży.
  • Leki, które przyjmujesz na stałe.
  • Ręcznik i przybory toaletowe (w tym mydło, najlepiej takie dla niemowląt, którym można bezpiecznie myć na przykład ranę pooperacyjną, jeżeli będziesz mieć cesarskie cięcie).
  • Papier toaletowy. Pamiętaj, że jeśli nie trafiasz do prywatnej kliniki, nie możesz się spodziewać w WC papieru toaletowego. Trzeba mieć swój. Dobrze także zabrać ze sobą chusteczki higieniczne oraz podkłady ginekologiczne. Na początek dostaniesz kilka, ale… z racji oszczędności w szpitalach poproszą Cię zapewne o to, byś potem już używała własnych.
  • Przydadzą się jednorazowe majtki poporodowe. Zwykle nakazuje się kobietom chodzenie bez bielizny po porodzie, ale ponieważ nie każda to toleruje, alternatywę stanowią takie właśnie majtki jednorazowego użytku.
  • Kubek i sztućce. To nie żart! W państwowych szpitalach pacjenci muszą być w nie zaopatrzeni. Posiłki podawane są w styropianowych opakowaniach (jeśli szpital korzysta z usług firmy kateringowej) lub normalnie na szklanych talerzach, ale… sztućców, szklanek i kubków się nie udostępnia.
  • Warto mieć własną koszulę nocną. To ważne – koszulę, a nie piżamę. Nie zawsze będzie można ją włożyć, bo często jest tak, że na oddziałach porodowych i poporodowych dozwolone są wyłącznie szpitalne koszule, ale… warto mieć na wszelki wypadek przy sobie własną, by w przypływie gorszego samopoczucia i wyobcowania w niesprzyjającym miejscu poczuć się nieco bardziej domowo… włożyć coś swojego, znajomego, wygodnego. Można mieć także szlafrok, jeżeli ktoś lubi i używa. Ten jest dozwolony!
  • Pantofle lub jakieś wygodne klapki plus ewentualnie gumowe klapki pod prysznic, jeśli nie lubimy w miejscach publicznych wchodzić pod natrysk gołymi stopami.
  • Miej też pod ręką wodę mineralną niegazowaną, najlepiej w małej butelce (takiej z tzw. smoczkiem) żeby można było pić na leżąco. Kobiety po cesarce mają trudności z podnoszeniem się, wstawaniem… przydaje się więc tego typu udogodnienie.
  • Pomadka nawilżająca do ust przydaje się z kolei wówczas, gdy po cesarskim cięciu nie wolno kobiecie przez pewien czas pić, a usta pierzchną niestety (zwłaszcza, gdy jest akurat na przykład zima i w sali szpitalnej grzeją kaloryfery – suche powietrze bardzo w takiej sytuacji przeszkadza).
  • Nie zapomnij o szamponetce! Nikt nie nastawia się na mycie głowy w szpitalu, ale… gdy tak leżysz trzy dni plackiem, jesteś wykończona, odarta z intymności, etc. GWARANTUJĘ, że zamarzysz o umyciu włosów. Poczujesz się znacznie świeższa.
  • Telefon. To w zasadzie oczywistość. I nie tylko dlatego, żeby kontaktować się z najbliższymi. Komórka (wraz ze słuchawkami!) będzie niezbędna żeby odciąć się od przykrych niekiedy okoliczności zewnętrznych. Gdy leżysz na porodówce i czekasz, aż zacznie się Twoja akcja porodowa, słyszysz niestety najczęściej przeraźliwe wrzaski kobiet, które właśnie rodzą tuż obok. To nie poprawi Ci nastroju i nie pomoże we właściwym przeżywaniu Twojego porodu. Lepiej nie słyszeć. Załóż słuchawki, włącz radio w komórce albo jakieś MP3 i skup się na muzyce.
  • Jeśli zamierzasz karmić piersią swojego maluszka, zabierz ze sobą do szpitala odpowiedni biustonosz – taki z odpinanymi miseczkami, specjalnie dla kobiet karmiących właśnie. Będzie estetycznie i wygodnie!
Hmmm… Lista wygląda na całkiem długą, ale nie przejmujcie się! Prawda jest taka, że nawet gdy trafi się do szpitala nagle, a więc siłą rzeczy bez tego wszystkiego (bo na przykład akcja porodowa rozpoczęła się i lądujemy na porodówce prosto z ulicy niemalże) to też się nic nie stanie. Wszystko to można dowieźć, donieść lub kupić w sklepikach przyszpitalnych. Nie stresujcie się zatem za bardzo!

OK… Było o rzeczach dla mamy, a co z rzeczami dla dziecka, które ma przyjść na świat?

Teoretycznie, powinno się mieć swoje pieluszki, ubranka, etc. ale w praktyce – znów – wygląda to tak, że wszystko to w szpitalu dostaniemy, więc jest czas na dowiezienie, doniesienie czy dokupienie tego, czego dziecku potrzeba.
Jeżeli natomiast ktoś bardzo chce od samego początku mieć wyłącznie własne rzeczy dla malucha, to warto pamiętać o…
  • jednorazowych pieluszkach z serii „new born”, czyli najmniejszym z możliwych rozmiarze,
  • chusteczkach nawilżonych (potrzebnych przy przewijaniu dziecka),
  • dwóch / trzech kompletach ubranek (czapeczka, kaftanik, śpioszki),
  • smoczku – gryzaku (choć można spokojnie obyć się bez niego),
  •  kocyku / beciku.
Wychodząc ze szpitala trzeba mieć dla dzieciaczka już pełen zestaw ubrań na zewnątrz (zależnych od pory roku i pogody oczywiście) oraz nosidełko (fotelik samochodowy) do bezpiecznego transportu.

Artykuł opracowany przez redakcję serwisu Medicover:
Prowadzenie ciąży i poród w szpitalu Medicover.

Zobacz również:
Ubezpieczenie zdrowotne dla nowo narodzonych.

środa, 17 października 2012

Placki z dyni

Mamy październik, więc na straganach już królują teraz piękne pomarańczowe dynie. Jedni z nas widzą w nich lampiony na Halloween, a inni składniki smacznych i zdrowych posiłków.

Co więc powiecie na placki z dyni na słodko?

Składniki:

około 60 dag miąższu dyni
2 jajka
mleko
mąka
szczypta soli
cukier puder / cukier / śmietana (na wierzch, zależnie od upodobań)

Miąższ z dyni trzemy na drobnej tarce. następnie dodajemy jajka, mleko, mąkę i szczyptę soli. Mieszamy, pamiętając, że ciasto powinno być gęste.

Smażymy na oleju lub oliwce z oliwek, z obu stron na złoty kolor. Zgodnie z upodobaniami podajemy z cukrem pudrem, zwykłym cukrem lub śmietaną i cukrem.

Polecam również:
Dynia - zdrowa i zabawna
Gadżety i dynie na Halloween
Naleśniki na słodko

środa, 10 października 2012

Wiele wcieleń naleśników

Kto nie lubi naleśników? Chyba nie ma takich ludzi na świecie... Podział dotyczy głównie farszu - jedni wolą zawartość wytrawną, inni na słodko.

Aby przyrządzić naleśniki, potrzebne są nam:

250g mąki pszennej
2 jajka
250ml wody
250ml mleka
1/2 łyżeczki cukru
1/2 łyżeczki soli
niektórzy dodają cukier do ciasta
olej / oliwa

Wymienione składniki musimy dobrze wymieszać - mikserem lub trzepaczką.

Następnie na rozgrzaną patelnię z olejem lub oliwą wylewamy ok. 3/4 chochelki ciasta. Naleśniki smażymy z obu stron do otrzymania złotego koloru.


 Ja preferuję naleśniki na słodko m.in. w takich wersjach:

- z dżemem wiśniowym,
- ze śmietaną i z cukrem,
- z truskawkami, śmietaną i cukrem,
- z bananami i jogurtem,
- z ananasem i cynamonem w środku,  a na wierzchu śmietana i cukier.

poniedziałek, 1 października 2012

Dbajmy o skórę jesienią



Lato już za nami, wróciliśmy wszyscy z urlopów. Wypoczęliśmy, zregenerowaliśmy się. A przed nami czas, który nie będzie nam już tak służył, jak urlopowe lenistwo.

(źródło: www.handsomemen.pl)
 Jesienią musimy przyjrzeć się naszej skórze, której w czasie lata poświęcamy z reguły mniej uwagi. A właśnie latem nasze włosy i skóra wystawione były na działanie wielu czynników, które mogły im zaszkodzić.

Numerem jeden, gdy zaczyna się jesień jest skóra. Podstawą będzie odpowiednie jej nawilżenie, co jest konieczne, jeśli chcemy zachować młodzieńczy wygląd. Musimy więc poszukać preparatów, które pozwolą nam natłuścić skórę dzięki zawartym w nich specjalnym związkom chemicznym. Warto też zatrzymać ubywającą ze skóry wodę, a nawet zwiększyć jej ilość po lecie. W tym celu musimy szukać kosmetyków z olejami, np. z awokado, które są bogate w niezbędne dla naszej skóry witaminy.

Kolejną ważną rzeczą jest działanie antyoksydacyjne. Musimy wiedzieć, że nasza skóra jest cały czas atakowana przez wolne rodniki, które są odpowiedzialne za jej starzenie się. Natomiast działanie antyoksydacyjne powoduje ich likwidowanie.

Witaminy mają działanie regeneracyjne, co jest dla naszej skóry niezbędne, szczególnie po gorącym lecie. Dlatego też ważne jest, aby zwrócić uwagę na obecność witaminy E w kosmetykach i w żywności. Ważna jest też witamina C, która neutralizuje działanie wolnych rodników.
Poświęćmy więc długie jesienne wieczory na regenerację naszej skóry i spędźmy je z antyoksydantami i witaminami.

piątek, 28 września 2012

Perfumy… wypróbuj offline, kupuj online!



Najlepszy dziś sposób na kupowanie dobrych oryginalnych perfum to… wybrać się do perfumerii, dobrać sobie właściwy zapach, a potem kupić go w sprawdzonej drogerii internetowej. Dlaczego tak? To proste! 

 Z zapachem trzeba się zetknąć osobiście. Nie ma innego sposobu, aby dobrać sobie ten właściwy, jedyny, idealny. Dlatego – jeżeli nie mamy jeszcze „swoich perfum” – musimy udać się do perfumerii (być może nie raz, nie dwa) i popróbować różnych propozycji, „poprzymierzać” do naszej skóry różne wonie. Bardzo ważne jest to, aby jednego dnia zaaplikować sobie tylko jeden zapach i obcować z nim przez kilka – kilkanaście godzin. Tylko w taki sposób dowiemy się, jak dane perfumy pachną na nas, jak zmienia się ich zapach (a zapach każdych perfum się zmienia) z czasem… i czy każda z trzech nut zapachowych, z których składają się perfumy nam odpowiada. Dla przypomnienia… chodzi o nutę głowy, serca i nutę głębi (bazową). Pierwsza z nich jest wyczuwalna przez maksymalnie 30 minut od zaaplikowania zapachu. Druga pojawia się po pół godzinie i utrzymuje przez kolejne dwie. Ostatnia pozostaje z nami do końca, czyli przez następne kilka godzin.

Tego wszystkiego nie odczujemy przez stronę WWW, dlatego drogeria internetowa powinna być przez nas odwiedzana wtedy, gdy już dokładnie wiemy, czego chcemy. A gdy wiemy, czego potrzebujemy, kupujmy to online, bo – zwyczajnie – jest wygodniej i taniej! Nawet w przypadku tak luksusowych dóbr, jak perfumy, zasada ta się sprawdza. W perfumerii zawsze nasz zapach będzie – choćby minimalnie, ale droższy. Drogeria internetowa może zaproponować nam oryginalne, markowe perfumy za nieco niższą cenę. Omija nas w takiej sytuacji, co prawda, sama przyjemność przebywania w cudownie pachnącym miejscu, jakim jest perfumeria, ale za to nie omijają nas bonusy w stylu gratisowych próbek nowych zapachów czy atrakcyjnych promocji. Tu również możemy korzystać z przywilejów przewidzianych dla stałych klientów, z różnych systemów rabatowych, etc. Zatem… warto!

czwartek, 27 września 2012

Jak dobierać koszule męskie - rodzaje kołnierzyków



Koszule męskie to obecnie dla stylistów bardzo szeroki temat. Jest w czym wybierać i można poszaleć w odważnych i tych bardziej klasycznych stylizacjach. Weźmy dziś jednak pod lupę jedynie sytuacje bardziej klasyczne, czyli… koszule męskie do garnituru.

To, co widać z całej koszuli w wariancie garniturowym to przede wszystkim KOŁNIERZYK. Dobierając zatem koszulę do takiego stroju zwracajmy uwagę nie tylko na jej kolor, ale właśnie głównie na kształt kołnierzyka. Jest on o tyle istotny, że powinien harmonijnie współgrać nie tylko z marynarką czy frakiem, dobrze wyglądać z danym krawatem albo muszką, ale także pasować do kształtu twarzy mężczyzny, który w koszuli ma się dobrze prezentować.


Co mamy do wyboru?

·         Koszule męskie z kołnierzykiem standardowym
·         Koszule męskie z kołnierzykiem zapinanym w rogach na guziczki
·         Koszule męskie z kołnierzykiem z wydłużonymi szpicami
·         Koszule męskie z kołnierzykiem rozszerzonym
·         Koszule męskie z kołnierzykiem łamanym

Zasady doboru męskiej koszuli zależnie od kształtu twarzy

Kształt kołnierzyka w koszuli męskiej może skorygować wizualnie nieciekawy kształt twarzy i sprawić, że dany mężczyzna będzie wyglądać znacznie korzystniej lub – wręcz przeciwnie – źle dobrane koszule męskie z nieodpowiednim kształtem kołnierzyka potrafią podkreślić to, co powinno być ukryte bądź zredukowane. Trzeba bardzo uważać! Tak więc…

Panowie o ciężkiej wizualnie sylwetce, z krótką szyją, muszą unikać jak ognia wszelkich stójek i koszul z kołnierzykami wysokimi. Nie wolno im skracać czegoś, czego i tak prawie nie mają, zatem najlepsze dla nich będą koszule z kołnierzykiem jak najbardziej płaskim. Będą wówczas wyglądać o wiele lepiej. I na odwrót – ci, których natura obdarzyła wyjątkowo długą szyją – powinni unikać kołnierzyków płaskich, a wybierać koszule z kołnierzykiem wysoko nachodzącym na szyję. Wszystko się wtedy ładnie zrównoważy i będzie wyglądać naprawdę dobrze.

Mężczyźni o zaokrąglonej (lub kwadratowej) twarzy powinni ubierać koszule z kołnierzykiem standardowym lub z wydłużonymi szpicami, co pozwoli nieco wysmuklić taką niedoskonałą twarz. Zakazane są w ich przypadku wszelkie rozszerzane kołnierzyki, ponieważ podkreślą one jeszcze bardziej tę krągłość. Panowie o pociągłej, wychudzonej twarzy z kolei muszą nastawić się przede wszystkim na kołnierzyki rozszerzane, co pozwoli skorygować nieco ten kształt w kierunku właściwego owalu.

Zasady doboru koszuli męskiej zależnie od innych części stroju

Jeśli zakładamy smoking lub frak, czyli na wyjątkowo uroczyste i oficjalne okazje, wybierzmy koszulę z kołnierzykiem łamanym. Inne właściwie nie wchodzą w grę w takim przypadku. Aby stylizacja była poprawna, zgodna z prawidłami mody, protokołem dyplomatycznym ;) etc. pamiętajmy też, że nie możemy pozwolić sobie w tej sytuacji na zwyczajny krawat. Do takiego zestawienia obowiązkowa jest mucha. Koszula z kołnierzykiem łamanym może natomiast być noszona także do garnituru. Wszystkie pozostałe rodzaje kołnierzyków w koszulach męskich, o których wspomniano wcześniej, pasują do każdego rodzaju garnituru – tutaj mamy więc względną swobodę.